ALKOILUZJA
TEGO WE DWA KIJE
ALKOILUZJA CZYLI JAK POLSKA TONIE W WÓDZIE
ALKOILUZJA
WYJŚCIE Z ALKOHOLOWEJ SEKTY
ROBERT RUTKOWSKI
IRENA A. STANISŁAWSKA
NEWHOMERS, WARSZAWA 2025
Ludzkość to niepoprawni głupcy, złoczyńcy i brutalni mordercy. Dzięki wielu szczęśliwym dla niej przypadkom, w tym także licznym mutacjom i błędom genetycznym przeszła sporą ewolucję, zyskała przewagę nad innymi współmieszkańcami Ziemi i przejęła kontrolę nad planetą. Dlatego właśnie od dawna może skutecznie i bezkarnie niszczyć zarówno ją jak i samą siebie.
Większość ludzi w sprzyjających warunkach staje się chciwymi, krwiożerczymi bestiami, zdolnymi do mordu, gwałtu i grabieży z pazerności ale także dla sadystycznej przyjemności, nieznanej innym, "mniej rozwiniętym" gatunkom.
Zabijają nie tylko florę i faunę ale też swoich bliźnich, a nawet samych siebie. Dla zagłuszenia wyrzutów sumienia, które również rozwinęło się w trakcie ewolucji, ludzie stworzyli bardzo liczne religie, które uzasadniają i usprawiedliwiają czynienie najstraszniejszego nawet zła.
Jednak największym zabójcą w historii są, częściowo znalezione w przyrodzie, częściowo wytworzone przez człowieka, używki. Głównie alkohol i narkotyki. Alkohol jest najpotężniejszym zabójcą w dziejach, najbardziej rozpowszechnionym, najtańszym i najłatwiej dostępnym. I co ważne, nigdy jeszcze rodzaj ludzki nie był w tak wielkim stopniu zakleszczony w pułapce uzależnień jak dziś. Co więcej, prawie nikt nie pragnie zatrzymania obłąkańczego pędu ludzkości ku przepaści. Nieliczni protestujący są natychmiast brutalnie uciszani, wyśmiewani, izolowani i wykluczani. Są nazywani wrogami wolności, ludźmi niedzisiejszymi, naiwnymi, ograniczającymi naturalne skłonności człowieka.
Korzyści płynące z niszczenia zdrowia, życia, szczęścia, przyjaźni, miłości, relacji rodzinnych i społecznych są tak wielkie, że nikt zainteresowany nigdy z nich dobrowolnie nie zrezygnuje. Wytwórcy i handlarze narkotyków, w tym alkoholu, czerpią z tego zbrodniczego procederu niewyobrażalne krocie. Czy działają legalnie jak rządy, browary, firmy farmaceutyczne czy nielegalnie jak kartele narkotykowe lub choćby jednostki co samodzielnie pędzą na strychu czy w piwnicy.
Legalizacja takich narkotyków jak alkohol i tytoń i objęcie ich monopolem państwowym, z jednej strony daje władzy ogromne zyski, z drugiej pcha rządzonych w nieuniknioną chorobę, cierpienie i śmierć. Czyli zamiast chronić poddanych, zabija się ich za ich własne pieniądze. A tych co korzystają z używek uznanych za nielegalne, wsadza się do więzień na koszt podatnika. W ten sposób zawsze zyskuje państwo i gangsterzy, a tracą obywatele.
Władza nie zmieni poglądu, bo oprócz gigantycznych zysków, ma kontrolę nad uzależnionymi masami, podobnie jak kościół. No a pijący, co oczywiste, chcą pić dalej. Nie chcą się obudzić.
Za parę dni ukaże się książka, która, na co bardzo liczę, może stać się publikacją o charakterze przełomowym. Ten solidny tom nosi bardzo wyrazisty, wszystkomówiący tytuł "Alkoiluzja". To opowieść o wielkim kłamstwie w jakim żyjemy. Okłamywani i samookłamujący się.
Pośród wielu kłamstw i mitów, które fachowo i metodycznie rozbija autor Robert Rutkowski, psychoterapeuta uzależnień z trzydziestoletnim doświadczeniem, z pomocą Ireny A. Stanisławskiej i zaproszonych gości, jest i ten dotyczący Jezusa. A taki mianowicie, że był producentem, konsumentem i dilerem trucizny jaką jest alkohol. Po szczegóły odsyłam do książki.
Rutkowski uświadamia czytelnikom, że trzy największe religie świata od początku zakazywały alkoholu. Ale jak świetnie wiadomo "wierny potrafi" i dlatego zarówno tak zwani wierni jak i kapłani od zawsze znajdowali różne sposoby na obejście albo zakłamanie zakazu. Najlepiej nam znany kościół katolicki nic w tej sprawie nie robi, bo nie ma interesu, a w dodatku sam nie radzi sobie z alkoholizmem we własnych szeregach.
Na jego tle znacznie lepiej wypadają kościoły protestanckie, szczególnie prezentowany tu szerzej Kościół Adwentystów. Jawi się on jako kościół nowoczesny, dbający o dobrostan i szczęście wiernych (i mam nadzieję wszystkich innych też), korzystający ze zdobyczy współczesnej nauki i medycyny i propagujący dietę wegetariańską. Pod ich ośmioma zasadami zdrowia (oprócz jednej) podpisałaby się zapewne większość ateistów.
Tymczasem stare religie jak judaizm i katolicyzm trzymają się uparcie idei wymyślonych przez ludzi tysiące lat temu, kiedy nasza wiedza w porównaniu z dzisiejszą była prawie zerowa. Rzecz jasna, pod presją faktów i bezsprzecznych dowodów te religie też się częściowo zmieniają ale bardzo opornie i powoli. Dziś twierdzenia teorii heliocentrycznej są oczywistością nawet dla małych dzieci. Jeszcze niedawno za ich głoszenie można było zostać spalonym żywcem. Przeproszenie Giordana Bruno zabrało Watykanowi kilkaset lat.
"Alkoiluzja" wiele miejsca poświęca omówieniu skomplikowanych relacji religia-kościół-alkohol. Dobitnie pokazuje jak biblijne zakazy spożywania alkoholu były łamane, fałszowane, przekręcane, przemilczane lub po prostu zmieniane w złych tłumaczeniach świętych tekstów, celowe lub z nieudolności. Bardzo dobrze, że autor często przypomina niepodważalny fakt, że alkohol bez względu na jego gatunek, smak, moc czy cenę, to zawsze ten sam etanol, czyli trucizna prowadząca do zatruć, chorób, neurodegradacji, cierpienia i śmierci. Ewentualne różnice zależeć będą jedynie od tempa i skali spożycia.
Autor podkreśla niechlubną rolę wielowiekowej "cywilizacji picia" i "mitomanii pijackiej" mającej stworzyć alibi dla codziennego chlania bez ograniczeń. "...te wszystkie zapierające dech opowieści o filmowcach, aktorach, poetach nieprzysiadalno-półzalegających, półtrupach błyskotliwych spod stołu". "Kultura przepojona. Salony artystycznej ekskluzywnej śmietanki. Powiastki o arystokratach, szlachcie, od Zagłoby, Wieniawy, Maklaka po Świetlika".
Robert Rutkowski, odważnie i dobitnie jak mało kto, przypomina pewną oczywistość, związaną z handlem i reklamą używek: "Zawsze są to brudne pieniądze. Każdy, kto reklamuje alkohol ma krew na rękach". Jest wielu ludzi wybitnych, utalentowanych bądź tylko dobrze znanych, którzy cynicznie, za odpowiednią opłatą, wysługują się narkobiznesowi, pchając swoich wielbicieli w przepaść. Jak Robert Makłowicz, "ekspert", który: "... opowiada z nutką zachwytu i nieskrywanej sympatii o dobroczynnym jego zdaniem alkoholu". Do picia zachęcają też aktorzy, najczęściej drugo- i trzeciorzędni. Andrzej Grabowski i Tomasz Karolak reklamują polską wódkę, Janusz Chabior znaną zachodnią whisky i "polskie" piwo, pod pozorem ochrony przyrody jako alibi, Magdalena Cielecka ("córka alkoholika, który zapił się na śmierć") wódkę, Andrzej Woronowicz - piwo, Maciej Musiał - wódkę żytnią.
Bogusław Linda, który chwali się, że nie pamięta swojego życia bo był pijany, był "twarzą" zachodniej wódki, pomagając wprowadzić ją do Polski. Sam Linda twierdził, "że aktorstwo traktuje jedynie jako źródło zarobku, a tak naprawdę nie znosi patrzeć na siebie na ekranie". Mówił: "Uważam, że jestem tandetny, straszny, niedobry, a mój zawód jest nudny, trudny i ja go, szczerze mówiąc, nie lubię". Podobnie Marek Kondrat kiedy odkrył, że nie jest dobrym aktorem, postanowił poświęcić resztę życia na handel winem.
Znany polityk, Janusz Palikot, który niezwykle się wzbogacił rozpijając Polaków, niedawno do spółki z cynicznym pseudodziennikarzem-plotkarzem, Kubą Wojewódzkim, nielegalnie promowali alkohol. Sąd skazał Palikota na grzywnę 450 tys. zł, Jakuba Wojewódzkiego 400 tys. zł, trzeciego wspólnika 350 tys. zł pod koniec ubiegłego roku. Palikot do reklamy swojej wódki wykorzystywał jej ofiarę, niepijącego aktualnie alkoholika, ledwo odratowanego od śmierci znanego barda Marka Dyjaka.
Premier Mateusz Morawiecki zachęca do picia, papież Franciszek zaleca tequilę na problemy zdrowotne. Choć wszystkich na łeb bił prałat Henryk Jankowski, ikona "Solidarności", znany miłośnik bogactwa, luksusu, najdroższych samochodów i ubrań, rasizmu, alkoholu, chłopców i dziewczynek, rozpijania dzieci. Najpierw ksiądz admirał wymyślił wino Monsignore, oczywiście z własnym portretem na etykiecie, potem miała być wódka Prałacka, oczywiście też z podobizną idola. Tak duszpasterz "Solidarności" miał dbać o rozwój duchowy owieczek. Jak nauczał: "Wszystko jest dla mądrych ludzi, także alkohol". I tak można godzinami. Jeśli chodzi o promowanie używek, a także posiadanie broni, patrz też tu:
Kolejne alkoszaleństwo to jazda po pijanemu, między 0,2 a 0,5 promila to wykroczenie, ponad 0,5 - przestępstwo.
Oto tylko niektóre przypadki:
Dariusz Krupa gitarzysta (kokaina) zabił pieszą na pasach na zielonym świetle
Borys Szyc (0,65),
Kamil Durczok (spowodował wypadek, 2,6),
Ktarzyna Figura (dwa razy, 0,22 , drugi raz wioząc dziecko),
Ewa Farna (wypadek, 1),
Tomasz Stockinger (wypadek + ucieczka, 2,3), wcześniej twarz kampanii bezpieczeństwa drogowego
Renata Dancewicz (0,4),
Joanna Liszowska (wypadek, 1,2),
Ilona Felicjańska (wypadek, 2,3 promila),
Daniel Olbrychski (0,9),
Beata Kozidrak (2),
Jerzy Stuhr (wypadek 0,7),
Bronisław Cieślak poseł SLD, (immunitet),
Witold Dębicki (staranował 4 auta, 1,5),
Tomasz Adamek sportowiec (narkotyki)
Przemysław Wałęsa (1993 wypadek plus 8 innych przestępstw w tym spowodowanie poważnyh obrażeń i ucieczka), drugi raz w 2003 (1,99) n.b. twarz jego ojca ozdabia etykietę jabcoka),
Wojciech Dąbrowski, polityk - prezes PGE
wioząca małe dziecko żona Ryszarda Kalisza (2,5 promila),
Franciszek Sterczewski, poseł PO (promile nieznane - immunitet),
Małgorzata Chmiel - radna i posłanka PO (1,1),
Ryszard Kaczyński poseł PIS (1,67)
Marek Łatas poseł PIS (0,7)
Sergiusz Plewa poseł SLD, senator (1,2) spowodował kolizję 4 samochodów
Renata Szynalska posłanka SLD, potrąciła pieszego na pasach (immunitet)
Andrzej Wilk prezydent Żyrardowa, (0,5)
Janusz Wójcik, Samoobrona RP (immunitet, 1,48 po 3 godzinach) jazda po torowisku
Józef Żywiec, poseł Samoobrony RP (zginął, 2,6 po sekcji)
Kazimierz Deyna wielka legenda sportu (zginął).
Czasami sprawcy unikali kary lub była ona mocno złagodzona ze względu na sławę, pozycję czy powiązania sprawców. Większość z powyższych przykładów dodałem od siebie.
Jeśli chodzi o przedstawicieli grup zawodowych nadużywających alkoholu to są to głównie twórcy, artyści, pisarze i dziennikarze (22 proc.), pracownicy górnictwa i budownictwa (14-16 proc.), lekarze (12,6 proc.). Mężczyźni to 10,2 proc., kobiety 2,7 proc. Badania były przeprowadzone w 2015, teraz pewnie jest znacznie gorzej, bo ogólne spożycie cały czas wzrasta. Piją też prawnicy, policjanci, nauczyciele. Zbyt często są to ludzie z zawodów zaufania publicznego. Liczba doniesień medialnych o pijanych lekarzach jest zastraszająca. Zabójcy czychają na was wszędzie, nie tylko na drogach, ale też w szpitalach, gdzie jesteście całkowicie bezbronni. Przykład pierwszy z brzegu: w zeszłym roku pijana prawniczka zaatakowała nożem dwóch mężczyzn, chcąc ich zabić dźgała w szyję, brzuch i pośladek. Albo kobieta, która działając w warunkach recydywy, całkowicie pijana wjechała luksusowym mercedesem z ogromną prędkością w przejście podziemne w Warszawie. Takich przykładów zatrzęsienie. Podobnie jak na całym świecie, są ludzie którzy dzięki swemu bogactwu, stanowiskom bądź koneksjom myślą, że będą bezkarni, ponad prawem. Co gorsza, często są.
"Alkoiluzja" to pół tysiąca stron. Książka bardzo dobrze przygotowana i opracowana. Nie ma w tym omówieniu możliwości nawet bardzo pobieżnego przyjrzenia się wszystkim wątkom. A jest w tej publikacji mowa także o relacjach alkohol - sport, alkohol - służba zdrowia, o zagrożeniu dzieci i młodzieży, o piciu w ciąży jako legalnej zbrodni, o sprzedajnych celebrytach i influencerach (np. Maffashion skazana na grzywnę 10 tys. zł za nielegalną reklamę włoskiego piwa), o władzy, manipulacji, kłamstwach. Zobaczycie, że żyjecie w patopaństwie, którego społeczeństwo jest skazane na zagładę. Przeczytajcie koniecznie i budujcie barykady. Choćby dla swoich dzieci.
Moim zdaniem cztery filary wspierające katastrofalną alkodegradację społeczeństwa polskiego to:
POWSZECHNE SPOŁECZNE PRZYZWOLENIE DLA PICIA
POWSZECHNE PRZYMUSZANIE DO PICIA
POWSZECHNA DOSTĘPNOŚĆ I NISKA CENA ALKOHOLU
CAŁKOWITA BIERNOŚĆ WŁADZY W ROZWIĄZYWANIU PROBLEMÓW
Być może autorów i wydawców "Alkoiluzji" zainteresuje fakt, że od ponad czterdziestu lat istnieje w naszym kraju ruch oporu. Kontrkulturowy ruch straight edge, który walczy o wolność jednostek, o wolność od używek, o godne, niezależne życie bez wykluczenia i przemocy. Oczywiście jest to ruch niezależny, oddolny i raczej niszowy, który nie ma takich możliwości, środków i siły przebicia jak władza czy narkobiznes spirytusowo-tytoniowy, ale na swoją skromną miarę dokłada małą cegiełkę do barykady. I jeśli uratował życie choćby paru osób to już sukces.
20.04.2025
© PIOTR SIATKOWSKI
Dla zainteresowanych dodatkowa lektura
Previous page: BUSZUJĄCY W W BARSZCZU - KONSTANTY USENKO
Next page: 100 NAJODWAŻNIEJSZYCH POLSKICH PIOSENEK