AFRONT / MORUS

 

 

 

KRAKÓW HARDCORE

 

 

 

MORUS

AFRONT

Warsztat, 26 sierpnia 2018 

 

 

Miało nie być relacji. Za mało czasu na cokolwiek i za dużo ciekawych rzeczy się dzieje by objąć to wszystko zmęczoną głową i ręką. Ale co z tego. Przyroda wymusza respektowanie swoich praw. Kto się z tym nie zgadza ten czyni jej afront i jest super morus (albo nie, zależnie od znaczenia).

I tak, przy niedzieli takich to gości mieliśmy. Nie znałem Afrontu, ale byłem ciekaw, bo mi go ktoś już rekomendował. To weterani z Trzebini, choć także kontynuatorzy jeszcze starszej tradycji sceny punkowej tego miasta. Niestety, tamta scena już umarła, czego żałuję bo miałem niegdyś z nią dobre kontakty i wielu ciekawych ludzi tam działało. Czas biegnie jednak jak szalony i tak też biegły pokręcone ścieżki niektórych z tamtych ludzi. No ale co się dziwić, skoro moc zainstalowana elektrowni to 666 MWe !!!

Pmiętam wyjątkowy koncert w Kozim Brodzie, w którym miałem przyjemność brać udział. Scena DIY nad pięknym zbiornikiem wodnym, w cieniu gigantycznych konstrukcji elektrowni cieplnej Siersza w Trzebini właśnie. Niezwykłe zderzenie industrialu z Matką Naturą.

Afront mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Wprawdzie to co grają przywodzi na myśl dość zachowawczą "starą szkołę ", chwilami przewidywalną, ale przecież trudno o lepsze wzorce. Zespół to tylko trio, lecz tak dobrze zgrane, że brzmienie jest mocne, dobrze osadzone. Gitarzysta jest też wokalistą i jego solidny, silny głos pomaga przekonać się do wyśpiewywanych tekstów. Tekstów mówiących o rzeczach ważnych, tak właśnie jak być powinno w tej muzyce. Zero rockowej głupoty czy płytkopunkowej waty. Afront wydał dotąd dwa CD, z czego ten nowszy, "Samozagłada Ludzkości" był dostępny na koncercie. Warto sprawdzić.

Morus grał już raz w Warsztacie. Było to dwa i pół roku temu a więc dość dawno. Wtedy wydałi mi się interesującą nową grupą, ale niewiele więcej. Teraz to już zupełnie inna bajka. Może te prawie trzy lata muzycznego pompowania zrobiły swoje, może teraz był lepszy biomet. Może i to i to. A może to ja miałem wtedy zły dzień i nie umiałem dostrzec wszystkich zalet tej świetnej kapeli.

W każdym razie obecnie Morus wydał mi się niezwykle sprawnym, zwartym zespołem o dobrze dopracowanym brzmieniu, w którym podwójny gitarowy atak ma swoje pewne umocowanie. A na pierwszej linii frontu, przed czterema apokaliptykami, brzmi i grzmi mocny głos Niki strzelającej do nas słowami, które znaczą. Dobre teksty napisała sama Nika a do tego jeszcze dwa wiersze. "Oto jest człowiek szczęsliwy" autorstwa zapomnianego dziś poety Kazimierza Ratonia i "Hycel" napisany przez Katarzynę Zdanowicz.

Od czasu do czasu Nika wygłaszała krótkie komentarze do śpiewanych tekstów. Coś co lubię, a co nie jest koncertową regułą. Biorąc pod uwagę, że śpiewane/krzyczane teksty są często niezrozumiałe, to dobry zwyczaj. Ja z tymi tekstami na dobre zapoznałem się dopiero dzień później, odwiedzając pewien portal sieciowy. Warto się tam udać bo nowa płyta Morusa "Ciało obce", choć wydana zaledwie dwa miesiące temu, jest już praktycznie niedostępna.

 

 

 26 sierpnia (+ aktualizacje)

 

 

 

 

 ALL TEXTS AND IMAGES © PIOTR SIATKOWSKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Previous page: KRAKÓW HARDCORE
Next page: TORN SHORE / DESZCZ


web counter
web counter