RICHARD FARINA

 

 

 

 

 

RICHARD FARIÑA

 

wszystko się spieprzyło, ale chyba będzie lepiej

 

(Been Down So Long It Looks Like Up to Me)

 

Officyna, Łódź

 

 

Richard Fariña jest w swoich rodzinnych Stanach Zjednoczonych postacią częściowo zapomnianą, a w Polsce praktycznie nieznaną. A przecież miał wszelkie dane by zostać gwiazdą, a nawet legendą. Prowadził dwie równoległe działalności artystyczne: muzyczną i literacką. Obie niezwykle udane. No i umarł młodo. W dodatku tragicznie.

Fariña miał bardzo ciekawe korzenie. W połowie irlandzkie, w połowie kubańskie. Zresztą we wczesnej młodości odwiedził kraje przodków. W Irlandii zetknął się z działalnością IRA, na Kubie przyglądał się z bliska rewolucjonistom. To wszystko musiało mieć spory wpływ na młodego zbuntowanego Amerykanina, kształtując go kulturowo i politycznie.

Już w szkole byl ogromnie aktywny literacko, dużo pisał, współpracował z czasopismami studenckimi. Będąc już na ostatnim roku studiów na Cornell University, postanowił rzucić uczelnię bo zainteresował się muzyką. Pierwsza żona, Carolyn Hester, uznana pieśniarka folkowa, wprowadziła go na scenę muzyczną, głównie w nowojorskich klubach. Małżeństwo przetrwało tylko trochę ponad dwa lata, ale Richard Fariña zdążył jeszcze nagrać z nią płytę EP, na której pojawił się także Blind Boy Grunt. Ten ostatni znany niektórym słuchaczom pod pseudonimem Bob Dylan.

Wkrótce poślubił nastolatkę o imieniu Mimi, młodszą siostrę Joan Baez. Od powiązań rodzinnych ważniejszy jednak jest jej niezaprzeczalny talent muzyczny. Pojawiła się więc synergia, która sprawiła, że ich rozwój nabrał dużego przyspieszenia. Po udanych występach festiwalowych dostali propozycję nagrania debiutanckiego albumu Celebrations for a Grey Day (1965) od niezwykle prestiżowej wytwórni płytowej Vanguard. W tym samym roku zostali zaproszeni przez słynny Newport Folk Festival, a ich koncert okazał się niebywałym sukcesem. Wszystko szło jak po maśle, a do tego Richard Fariña właśnie opublikował swoją powieść Been Down So Long It Looks Like Up to Me (jakoś nie przekonuje mnie spolszczenie tytułu oryginalnego) w Random House, jednym z najważniejszych amerykańskich wydawnictw. Dwa dni po jej wydaniu, wracając ze spotkania promocyjnego i przyjęcia urodzinowego żony, zginął w wypadku motocyklowym. Mimi została wdową w wieku 21 lat.

Książka szybko zyskała status legendy. Ale powodem nie był znany mechanizm funkcjonujący w kulturze masowej pokazujący, że największe zyski przynosi nagła, tragiczna śmierć idola, najlepiej za młodu. To po prostu dobra literatura. Jej wielkim miłośnikiem jest Thomas Pynchon. Do tego stopnia, że zadedykował autorowi swoją, uznawaną za arcydzieło, powieść Gravity's Rainbow (Tęcza grawitacji). Inspirował się nią także Jim Morrison i grupa The Doors, która nagrała  "Been Down So Long" na albumie L.A. Woman.

W istocie książka jest niezwyczajna. Richard Fariña był młody i był gniewny, a otaczający go świat skłaniał do buntu. Ta postawa była dodatkowo wzmacniana przez nastroje środowiska folkowego (czerpiącego inspirację z wielkiej tradycji muzyki ludowej i bluesa), którego stał się częścią już pod koniec lat pięćdziesiątych. Woody Guthrie, Pete Seeger, Bob Dylan, Joan Baez do dziś pozostają symbolami sprzeciwu wobec wojny, wyzysku, opresji, braku swobód obywatelskich i równych szans rozwoju. Protest songi okazały się jedną ze skutecznych form walki o lepsze jutro dla wszystkich.

Dlatego akcja powieści wydanej w 1966 roku rozgrywa się w roku 1958. To czas znaczący. Właśnie wtedy Fariña wziął udział w zamieszkach studenckich na Cornell University, wtedy pochłonąl go folk revival, był pod wpływem twórców Beat Generation, wtedy też odwiedził Kubę. Rozpoczęła się era podboju kosmosu, równocześnie przeprowadzano testy nuklearne. Jazz stawał się coraz bardziej awangardowy i walczący. Pisarz dobitnie to zaznacza. Charles Mingus, John Coltrane, Charlie Parker, Miles Davis, Dizzy Gillespie to ważne i gorące wtedy, a również i dziś, nazwiska wielkich twórców kultury amerykańskiej bezkompromisowo komentujących swoją sztuką realia świata, w którym żyli. Nazwiska podstawowe i symboliczne, ale przecież nie jedyne. Jest więc także Randy Weston, Leadbelly, Ravi Shankar, Mose Allison, Dave Brubeck. Już sam dobór nazwisk pokazuje, że Richard Fariña nie jest kolejnym autorem powierzchownego przewodnika po amerykańskiej dżungli dla neofitów, ale sięga głębiej. 

To tylko część spośród wielu impulsów stanowiących zaczyn dla tej niezwykłej książki. Jest pisana bardzo impresyjnie i barwnie. Fariña stara się niejako namalować portret swojego pokolenia ale i czasów, w których przyszło mu żyć. Narracja, prowadzona chwilami na sposób psychodeliczny, nerwowa, odrealniona, próbuje oddać niepewność i zagubienie bohatera, którym jest wieczny student Gnossos Pappadopoulis, jak również samego autora.

Były to przecież czasy wielkich szans, nowych możliwości, obietnic losu, lecz też i licznych pokus, nierzadko niebezpiecznych. Zachłyśnięcia się nieprzebranymi, zdawałoby się, możliwościami oferowanymi przez kapitalistyczny raj powojennego boomu gospodarczego Ameryki. I zderzenie tego raju z jego ograniczeniami, ukrytą biedą, dyskryminacją, brakiem prawdziwej wolności, której tak pragnie i poszukuje Gnossos. No i po raz pierwszy w historii świata pojawiło się zupełnie realne zagrożenie jego całkowitego unicestwienia przez człowieka. Zagrożenie, z którym musiało sobie jakoś poradzić pokolenie Richarda Fariñy. I które od tamtej pory wisi nad nami wszystkimi nieustannie.

Been Down So Long It Looks Like Up to Me była pisana kilka lat, choć stara się udawać powieść stworzoną szybko. Jednym zamaszystym gestem, jedną gwałtowną, spontaniczną, gorączkową erupcją emocji, podobnie jak to rzekomo miało miejsce w przypadku On the Road Jacka Kerouaca. I ten zamiar całkiem się powiódł, mimo iż czujny czytelnik dostrzeże tu i ówdzie szwy łączące odrębne fragmenty. To jednak były oddzielne części, wyraźnie pisane w różnym czasie, nastroju i stanie umysłu. A jednak stworzył Richard Fariña spójną całość, powieść do dziś aktualną, którą także teraz, po pięćdziesięciu latach, dobrze się czyta. Która nadal jest pokarmem dla przemyśleń dla wciąż nowych pokoleń. Podobnie zagubionych, podobnie żyjących w strachu przed stale odraczaną apokalipsą.

 

 

 

ALL TEXTS AND IMAGES © PIOTR SIATKOWSKI

 

 

 

 



web counter
web counter