NARODOWY SPIS ZESPOŁÓW


 
 
 
 
 
 

 NARODOWY SPIS ZESPOŁÓW

 
 
 
 
 
 
 
 

ARTUR SOBIELA, TOMASZ SIKORA  

 

NARODOWY SPIS ZESPOŁÓW 

 

Wydawnictwo  Ha!art, 

 
KRAKÓW  2022 
 
 
 


 
This is not a love song, this is not a review. Trudno pisać recenzję czegoś czego prawie nie ma. Bo tak właściwie wygląda książka, którą teraz trzymam w ręce. Nosi tytuł po wielokroć prowokacyjny - Narodowy spis zespołów, w skrócie NSZ (no, no!) i jest dokładnie tym co zapowiada. Litanią nazw grup tak zwanej "muzycznej alternatywy" jakie działały w latach 1975-2022. I to właściwie wszystko. No, jeszcze przy prawie każdym zespole podano nazwę miejscowości, tam gdzie udało się ją ustalić.
 
Czyli wartość informacyjna zbliżona do książki telefonicznej, z tą różnicą, że nasza publikacja niestety nie pomoże nam w kontakcie z wymienionymi artystami. A szkoda, bo jest ich, bagatela!, około 13,000! Jak uczenie mawia pewna pani w Radiu Kraków: "tylko tyle i aż tyle". Aż tyle, bo 13,000 to liczba istotnie przytłaczająca. Nawet autorów, co sami chętnie przyznają. I zaraz dodają: "to nie jest wersja ostateczna". Jest tych zespołów o wiele więcej. A tylko tyle, bo potencjał informacyjny nie zniewala. To tylko lista nazw.
 
Czy zatem warto było taką książkę wydawać? Marnować czas, pieniądze, energię, wreszcie piękne polskie lasy? Jeszcze jedna książka, której nie da się przeczytać? Ależ oczywiście. Warto. Wprawdzie nie da się przeczytać, ale świetnie da się czytać. Odkładać i wracać. Bo to tego typu wydawnictwo. Jego walor dokumentacyjny jest nieoceniony. To potężna baza danych, w tej formie i w takich rozmiarach, zgromadzona po raz pierwszy.
 
Były wcześniej podobne próby, ale na mniejszą skalę, no i w internecie. Ale co papier to papier. A moje początkowe wątpliwości ustąpiły odczuciu, że to znakomity pomysł. I pytanie: czemu dopiero teraz. Przecież badany okres to około 50 lat (słownie - pięćdziesiąt). Pół wieku. W przypadku takiej muzyki to dziesięć epok.
 
Dość narzekania, cieszmy się że wreszcie jest. I że przygotowali ją prawdziwi pasjonaci, ludzie którzy wiedzą o czym mówią bo zajmują się tym tematem prawie trzydzieści lat. Spis wygląda wiarygodnie, na razie nie znajduję błędów, literówek. To ważne zwłaszcza przy takich opracowaniach dokumentacyjnych, które dla ludzi niewiele wiedzących o alternatywnych światach polskiej kultury będą stanowić materiał żródłowy.
 
Niestety polscy czytelnicy nie mają szczęścia do wydawnictw związanych z kulturą popularną, zwłaszcza tak zwaną "niezależną". Do niedawna niewiele się w tej dziedzinie działo. Od pewnego czasu jest lepiej, pokazuje się coraz więcej ciekawych publikacji, dotyczących tematów niszowych, nareszcie dostrzeżonych. Szkoda tylko, że ich poziom jest "bardzo zróżnicowany", co tu ma być eufemizmem kamuflującym fakt, że bywa doprawdy kiepsko.
 
Książki zagraniczne nieraz są tłumaczone na szybko, niechlujnie, złą polszczyzną i są niewolne od licznych błędów. Wydawcy oszczędzają na redakcji, korekcie, ocenie merytorycznej. Szkoda, bo przecież te chwasty zostają na zawsze. To nie sieć, gdzie można wprowadzać poprawki w nieskończoność. Największą tego typu katastrofą w historii polskich publikacji jest wydana rok temu książka Polski hardcore. Rzecz, która nie powinna się była nigdy w tej formie ukazać, dowód ignorancji napędzanej arogancją i pychą, łamiąca wszelkie zasady wydawnicze, etyczne, prawne, profesjonalne.
 
Na tym tle Narodowy spis zespołów wydaje się pozycją wzorową. Ważne że w odróżnieniu od innych książek, artykułów, opracowań, analiz, ta publikacja nie hierarchizuje. Wszyscy są równi, wszyscy ważni. To godny uwagi precedens bo zwykle jednak funkcjonują podziały i precyzyjna systematyzacja. Znamy przecież świetnie zespoły, które z niejasnych przyczyn są chwalone, często opisywane, promowane, grane w mediach wbrew ich niskiej wartości artystycznej i estetycznej, schematyzmowi twórczemu i kopiowaniu. Inne z kolei są przemilczane, choć dobre i oryginalne. Nepotyzm, kumoterstwo, kolesiostwo, względy polityczne, konformizm. Zjawisko które chyba jeszcze mocniej występuje w polskim światku poetyckim, gdzie wiele przyznanych ważnych i sowitych nagród to jawna kpina.
 
Poza niezwykle istotnym aspektem archiwizacyjnym, książka jest fantastycznym materiałem do przyszłych badań polonistów, językoznawców, onomastów, socjologów, kulturoznawców, muzykologów a nawet statystyków. Dla weteranów pamiętających kto to był "DZEDZEJ WALEK" okazja do wspomnień ile dobrego się działo pod ziemią, a młodym ku nauce, smutnym dla zabawy.
 
Bo trzeba koniecznie podkreślić ogromny potencjał humorystyczny tkwiący w wielu podanych nazwach. Czasem są zabawne, kiedy twórcy byli bardzo inteligentni i pomysłowi, a czasem nazwy są tak głupie, że zaczynają być śmieszne. Chyba nigdzie poza kulturą "alternatywną" nie było tyle poczucia humoru, przekory, wyśmiewania różnych głupot i podłości.
 
Autorzy książki, którzy zresztą wolą się skromnie określać jako kompilatorzy, potwierdzają że mimo ogromu pracy włożonej w jej przygotowanie, wciąż ma ona wiele braków. Zatem w geście solidarności (tej prawdziwej) dorzucam do puli przyszłego spisu parę nazw teraz pominiętych: CHWILA NIEUWAGI, MODERN SLAVE, NEW BEAST GENERATION, ZWIERZĘ NATCHNIONE. Jest ich więcej ale nie odbierajmy autorom radości samodzielnych poszukiwań.
 
Tak czy inaczej, Narodowy spis zespołów jest skazany na sukces. Także rynkowy. Jeśli bowiem przemnożyć liczbę wymienionych grup przez liczbę muzyków, w każdej grupie średnio cztery osoby, a przy częstych zmianach składów bywało nieraz do kilkunastu członków, do tego krewni, znajomi i wielka rzesza fanów, to mamy wynik gdzieś między sto tysięcy a ćwierć miliona egzemplarzy. Co oznacza liczne dodruki, ale też zapewnia środki na kolejne wydania i może inne jeszcze opracowania.
 
Przy kolejnych wydaniach należałoby być może odrobinę poszerzyć formułę informacyjną. Oczywiście nie mam na myśli nawet najskromniejszych notek biograficznych, bo skończyłoby się to na wielu obszernych tomach. Jednak ponieważ omawiana książka uwzględnia tak różnorodne rodzaje "alternatywy" jak punk, hardcore, ska, nowa fala, zimna fala, industrial, noise i wiele innych, zapewne przydałoby się wprowadzić podział na style dla większej przejrzystości. Tak, wiem, czasem to bardzo trudne, czasem prawie niemożliwe, ale nikt nie obiecywał, że taka praca będzie łatwa.
 
O ile bowiem chyba nietrudno się domyślić co grają STARE GLANY a co EXTREMIS NECROSIS, to w większości pozostałych wypadków jest mała szansa by to odgadnąć prawidłowo. Gwizdającego konia z rzędem temu kto to zgadnie w przypadku nazw takich jak MOON, DYYM, 11, RARA, YYYY, MYKKA100 czy THE PAU. Nie da się. Warto także oznaczyć usytuowanie czasowe, chronologiczne każdego zespołu. 50 lat to nie w kij dmuchał i założyciele kapel najwcześniejszych mogą być dziadkami muzyków grających dzisiaj. 
 
Poza tym lepsza identyfikacja grup i wykonawców solowych lub liderów. Domyślam się, że wpis JANERKA LECH dotyczy lidera a JÓZEF STALIN zespołu, ale co zrobić z pozycjami PIPER PIOTR, MIU PAULINA, LUDOMIR FRANCZAK, KRAKOWSKI KOSMA, MICHELLE, ROSINSKI. To mogą być zespoły albo indywidualni artyści.
  
Dalej - akronimy. Czasem autorzy je rozszyfrowują, czasem nie. Więc czy jedna tylko wersja oznacza ich brak wiedzy, czy decyzję konkretnego zespołu? Dla przykładu, o ile wiem USTAWA O MŁODZIEŻY używała też nazw UOM i U.O.M. To trzeba uwzględniać. W sumie książka udana i potrzebna, miejmy nadzieję początek większej serii i nadrabiania innych zaległości jakie narosły przez kilkadziesiąt ostatnich lat. Tym razem autorzy spisali się.
 
 
 
 
6 października, 2022  (+ aktualizacje)
 
 
 
 
 ALL TEXTS AND IMAGES © PIOTR SIATKOWSKI
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Previous page: KSIĄŻKI PUNK ROCK
Next page: HISTORIA PUNK ROCKA


web counter
web counter