THE BBC PROMS

 

 

 THE BBC PROMS

 

 

THE BBC PROMS 2013 SEASON / PROM 40

THE STRANGLERS, CERYS MATTHEWS, LAURA MARLING, ANNA STEPHANY, LONDON SINFONIETTA

ROYAL ALBERT HALL

12 sierpnia 2013

 

 

The BBC Proms, popularnie znane jako The Proms, to niezwykły, choć trochę kontrowersyjny festiwal muzyczny. Jedni za nim nie przepadają widząc w nim nadmiar brytyjskości, innym wydaje się trochę zanadto konserwatywny. Przez wiele lat, muszę ze skruchą przyznać, ja również nieco ignorowałem BBC Proms. A był to w istocie objaw ignorancji. Miałem wrażenie, że to twór trochę hybrydowy, zamknięty. Niesłusznie!! Wiele tam fantastycznej muzyki i otwartego spojrzenia na jej różnorodność. No cóż, dopiero od niedawna dzięki programowi drugiemu Polskiego Radia mamy naprawdę dobry dostęp do muzyki "Promów". I tu chwała "dwójce", która mimo bardzo wielu niedoskonałości ciągle pozostaje najlepszym radiem w Polsce.

Początkowo the Proms (czy jak kto woli - The Henry Wood Promenade Concerts presented by the BBC), miał w założeniu być otwarty, dostępny, demokratyczny. I popularny. W obu znaczeniach tego słowa. A to oznaczało na ogół lekką muzykę w swobodnej atmosferze. Można wtedy było wtedy nawet jeść, pić, konwersować a nawet palić!

Jednak czasy się zmieniają a z nimi obyczaje. Coraz więcej prezentuje się muzyki współczesnej.

Jiri Belohlavek twierdzi nawet, że obecnie to "największy i najbardziej demokratyczny festiwal muzyczny na świecie". Istotnie oferta jest przytłaczająca. Co roku ponad 70 koncertów w Royal Albert Hall plus mnóstwo innych dodatkowych imprez. Można więc było już tego lata posłuchać muzyki takich kompozytorów jak Frederic Rzewski (Piano Concerto), Morton Feldman (Coptic Light), Conlon Nancarrow (Study for player piano No. 7), Philip Glass (Symphony No. 10), Frank Zappa (G-Spot Tornado i The Adventures of Greggery Peccary) czy Helmut Lachenmann (Tanzsuite mit Deutschlandlied). Przed nami jeszcze na przykład Django Bates, który uczci bebop i jego pioniera jakim był Charlie Bird Parker, malijski wokalista i lutnista ngoni Bassekou Kouyate i jego grupa Ngoni Ba, a także Orkiestra Filharmonii Narodowej, która pod dyrekcją Antoniego Wita wykona utwory Witolda Lutosławskiego i Andrzeja Panufnika.

Muzyka polska jest zresztą tym razem dobrze reprezentowana. Pośród kilkunastu wykonań (m.in. Szymanowski, Górecki, Penderecki), połowa to kompozycje Lutosławskiego, jako że z okazji stulecia urodzin wielkiego artysty obchodzimy przecież właśnie "rok Lutosławskiego".

Ale prawdziwym obuhem był wspólny koncert punkowej legendy The Stranglers i London Sinfonietta, którą dyrygował Andrew Gourlay. Rozpoczął się wielkim przebojem i natychmiastowym klasykiem No More Heroes z pamiętnego roku 1977, kiedy wokalistą był jeszcze Hugh Cornwell. Orkiestracja jaką przygotowała Anna Meredith okazała się interesująca, a chociaż nie wniosła nic nowego to przecież, co również nie bez znaczenia, nic nie zepsuła, a to w podobnych przypadkach "uszlachetniania" jazzu, rocka czy punka niemal reguła.

Ten punkowy wstęp oczywiście nie mógł już dziś być dla nikogo szokiem. Nawet w Royal Albert Hall. W końcu od muzycznej rewolucji wywołanej przez Ramones, Television, Patti Smith, The Clash czy The Damned niedługo minie 40 lat. A na tym koncercie były też zapewne wnuki dawnych rebeliantów. Dla nich to epoka równie odległa co swing czy Chopin. No a poza tym No More Heroes to po prostu ładna, niemal popowa piosenka.

Okazało się jednak, że The Stranglers, główna gwiazda wieczoru, nie dość że rozpoczęli koncert, to jeszcze po jednym utworze zeszli ze sceny. Mieli być apetyzerem budującym napięcie dla następnej kompozycji, legendarnej Ionisation, którą Edgard Varese napisał około 1930 roku i która od razu stała się wielką sensacją. Także dlatego, że była pierwszą koncertową kompozycją stworzoną wyłącznie na zespół perkusyjny. Nota bene, wiele lat później zachwycił się nią Frank Zappa (był to jego pierwszy longplay) a sam Varese to wedlug słów Zappy "idol z czasów młodości".

Po Ionisation znowu zmiana nastroju: na scenie pojawiła się znana walijska wokalistka Cerys Matthews, kiedyś znana głównie ze współpracy z rockową grupa Catatonia, obecnie pracuje także jako dziennikarka radiowa w BBC i jako DJ. Cerys zaprezentowała utwór będący de facto tańcem dworskim z czasów króla Henryka V a następnie słynną piosenkę Blueberry Hill, którą w wersji rockandrollowej w połowie lat pięćdziesiątych wielkim hitem uczynił Fats Domino. Całość zabrzmiała znakomicie mimo takiego na pozór dziwnego zestawienia a także wyzwania jakim jest mocno ograny Blueberry Hill, znany z niezliczonych wykonań tak różnych artystów jak choćby Louis Armstrong, Jah Wobble, Led Zeppelin czy Yellowman.

Zmarły w maju Steve Martland został uczczony wykonaniem jego kompozycji z końca lat osiemdzisiątych Principia, wykazującej pewna związki z jazzem co nie musi dziwić zważywszy, że komponowania uczył go Louis Andriessen.

Młoda ale o sporym już dorobku wokalistka i gitarzystka Laura Marling ponownie zabrała słuchaczy w rejony folkowe szczególnie za sprawą Breathe ale też I Was an Eagle i You Know.

Wszechstronna London Sinfonietta przełączyła się ponownie na muzykę współczesną przypominając tym razem ostatnie dzieło jakie stworzył Iannis Xenakis, wybitny grecki wizjoner, który większość życia spędził na wygnaniu we Francji. Ten utwór to O-mega na perkusję solo i orkiestrę kameralną z 1997 roku. Zaraz po nim O King Luciano Berio dedykowany MLK (Martin Luther King) wykonany przez mezzosopranistkę Annę Stephany i Sinfoniettę, której cały czas przewodził Andrew Gourlay.

I wreszcie wielki finał. Na scenie ponownie gwiazda wieczoru The Stranglers. Na początek Duchess, singiel wyjęty z albumu The Raven z 1979 roku. Towarzyszące mu wtedy video, przedstawiające czterech dobrze nam znanych punków przebranych za chłopców z chóru kościelnego, zostało zakazane przez BBC właśnie. Naprawdę!!! To chyba było w innym stuleciu. I to pokazuje, że punk, ta niegdyś obrazoburcza i szokująca muzyka, pełni dziś rolę podobną do jazzu tradycyjnego. Miłe, melodyjne piosenki do kiwania się przy piwie albo do tańca. Przy okazji źródło standardów dla przyszłych pokoleń. Pierwszy ukłon w stronę rocka wykonał Herbie Hancock swoim albumem The New Standard. Teraz pewnie kolej na punk a potem hardcore. BBC do dzieła!!! Następujące po Duchess megahity Always the Sun i Golden Brown dodały jeszcze więcej słodyczy do tego tortu.

 

 

 

ALL TEXTS AND IMAGES © PIOTR SIATKOWSKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Previous page: FESTIWALE MUZYCZNE
Next page: KOBIECA TRANSSMISJA


web counter
web counter