ZJAWY Z JAWY - RECENZJA W KRĄŻOWNIKU
ZJAWY Z JAWY, 32 odbitki na papierze,
Piotr Siatkowski, Kraków 2022
Po dwóch poprzednich książkach: „Powieki Wieków” i „Z kraju na Skraju”, przyszedł czas na „Zjawy z Jawy”. Książka podobna do poprzednich w formie i treści, stanowi trzecią część swoistej trylogii. Piotr, który (jak miałem okazję się przekonać) zna wiele historii i potrafi je opowiadać, a obfity bagaż doświadczeń pozwoliłby mu snuć długie, barwne i rzeczowe opowieści, wybrał jednak tę lakoniczną formę rozmowy z czytelnikiem, jaką mają jego wiersze. Owa lakoniczność niesie za sobą zawsze wielość znaczeń i sugestii.
Wiersze Piotra są jak napis na murze, jak zawołanie, hasło. Buntownicze, ale przemyślane. Jest w nich sporo estetyki, która kojarzyć się może z hip hopem lub uliczną rymowanką („Sam na ulicy”, „Ballada okrutnie dziadowska”, „Soliterni”) lub tradycyjną przyśpiewką („Skate dont die”, „Hankor”).
Specyfiką autora jest przetwarzanie automatycznych komunikatów współczesnego świata i nadawanie im nowego kontekstu („Wolność Równość Braterstwo”, „Będziesz żył wiecznie”), a także objawianie okrucieństwa sformalizowanego w urzędowym przekazie („Podpis nieczytelny”).
Oprócz słownych gier i znaczeniowych frykasów są też wiersze, rzec by można, tradycyjne. To one nadają całości oddechu i wyciszenia. Jakby zamilkły nagle wszystkie bezduszne, a krzykliwe automaty („Tam”, „Wieczór Kraków Ciemno”). Czasem mówią jasno i czule o kruchości życia, złudzie szczęścia, życiowych pułapkach („Chwila”), przy czym pozbawione są mentorstwa, a przemawia z nich cicha, nienachalna refleksja człowieka doświadczonego przez los.
W wierszach Piotra podmiotem jest przeważnie osoba, której nie odpowiada, wedle słów Gombrowicza, rola „jednostki jako funkcji masy”. Osoba czująca, przeżywająca rozterki, zmagająca się z absurdem zorganizowanym w perfekcyjny mechanizm („Der Prozess”, „Ewikcja w czasie nierzeczywistym”) i być może w reakcji na brak ożywionych relacji w świecie zewnętrznym, czasem eksploruje zakamarki świata cieni, a ten wydaje się być bardziej przyjazny i żywy, bo prawdziwszy od zmechanizowanej martwoty, która nie żyje, a jedynie funkcjonuje, udając życie.
Tomasz Juchniewicz
Krążownik Nr 6, jesień 2024
Previous page: TŁUSTY DRUK - RECENZJA - ZJAWY Z JAWY
Next page: RECENZJA W KRĄŻOWNIKU