HERBIE HANCOCK
HERBIE HANCOCK
AUTOBIOGRAFIA LEGENDY JAZZU
SQN 2015
Herbie Hancock to rzeczywiście legenda jazzu. Gigant show businessu. Wielka gwiazda muzyki światowej. Jego wielkość zaznaczyła się już w chwili debiutu fonograficznego, wydania płyty Takin' Off nagranej w wieku 22 lat dla najlepszej wytwórni jazzowej wszechczasów Blue Note. Wspierali go wtedy najwięksi jak Dexter Gordon, Freddie Hubbard czy Billy Higgins. Na płycie zamieścił słynny do dziś przebój Watermelon Man. I tak stworzył standard według którego potem działał: najwięcej, najlepiej, z największymi. Do tego stałe twórcze poszukiwania, nowatorstwo.
Teraz nakładem krakowskiego wydawnictwa SQN ukazuje się autobiografia tej niezwykłej postaci. Sine Qua Non to nowa, prężna oficyna, która ma już w dorobku parę ciekawych pozycji, w tym świetną książkę o The Beatles. Autobiografia Hancocka to moim zdaniem najlepsza dotąd propozycja SQN. Życzę wydawnictwu jeszcze większych sukcesów, dlatego oprócz niewątpliwych zalet muszę wskazać na parę potknięć, by dało się ich uniknąć w przyszłości.
Przede wszystkim nienajlepszy przekład. Tłumaczka robi wrażenie debiutantki. Udało jej się zaliczyć sporo wpadek translatorskich. Wiele wskazuje na to, że w ogóle nie jest anglistką. Są problemy zarówno z dogłębnym rozumieniem angielskiego jak i z dobrą polszczyzną. Są też liczne niekonsekwencje leksykalne, nie panuje nad używanym żargonem, w nadmiarze pojawiają się anglicyzmy. W dodatku chyba nie jest znawczynią jazzu, stąd różne pomyłki. Książki marynistyczne powinni tłumaczyć maryniści, a te jazzowe - znawcy (a przynajmniej miłośnicy) jazzu.
Niestety, fatalna była również korekta. Tu już zupełna katastrofa. Błędów i literówek bez liku! To oczywiście musi psuć radość czytania. Dobrze byłoby w przyszłości lepiej dobierać tłumacza, zatrudnić zawodowego korektora i wreszcie fachowego konsultanta żeby efekt końcowy był zadowalający. Szkoda takiej dobrej książki i mnóstwa czasu, energii i pieniędzy włożonych w publikację, która przecież już na zawsze zostanie jako jedna z ważniejszych w polskiej bibliografii jazzowej.
Szkoda też, że porzucono oryginalny tytuł Possibilities, zastępując go określeniem "autobiografia legendy jazzu". To nie najlepszy ruch. Rozumiem obawy o odbiór w Polsce, ale jednak Hancock jest na tyle sławny, że można było zaryzykować tytuł własny autora, lub ewentualnie dodać jeszcze podtytuł jako haczyk. Possibilities to w kontekście treści książki słowo kluczowe, a poza tym pod tym tytułem jest ona znana na całym świecie.
Na szczęście są też dobre wiadomości. Dobrą robotę wykonała osoba zajmująca się opracowaniem typograficznym. Dawno też nie widziałem równie porządnie zrobionego produktu sztuki drukarskiej, w tym introligatorskiej. Rzecz jest ładna, zgrabna, ma twardą oprawę, dobrze leży w ręce i jest mocna - wytrzyma wiele lat w dobrym stanie.
Książka jest zajmująca. Czyta się z dużym zainteresowaniem. Herbie Hancock ma do opowiedzenia nie tylko wiele ciekawych faktów i anegdot z własnej biografii, historii jazzu czy świata show businessu ale też własnych obserwacji i przemyśleń z całego życia. Niezwykle wartościowe są wspomnienia z czasów grania w legendarnym kwintecie, który utworzył Miles Davis. Także opis działalności grupy Mwandishi. Znajdziemy wiele mało znanych faktów dotyczących współpracy z The Rolling Stones, Iron Butterfly czy muzykami tej klasy co Benny Goodman, Eric Dolphy, Chet Baker, Carlos Santana albo Sting. Zajmujące są wspomnienia Hancocka dotyczące kontaktów ze słynnymi reżyserami filmowymi, będącymi także wielkimi miłośnikami jazzu. Michelangelo Antonioni zaprosił go do pracy przy filmie Powiększenie (Blow Up) a Bertrand Tavernier do Około północy (Round Midnight).
Sądzę, że dla większości czytelników to będzie ogromnie ciekawa lektura, a dla miłośników twórczości Herbiego Hancocka czy wreszcie dla każdego jazzfana fascynująca opowieść, od której nie można się oderwać. I do której zapewne wielokrotnie będzie się wracać.
15.07.2015
ALL TEXTS AND IMAGES © PIOTR SIATKOWSKI
Previous page: AUTOBIOGRAFIE
Next page: URSZULA DUDZIAK